ORDER - WYWIAD

Spóźniliście się kiedyś na wywiad, który mieliście przeprowadzać? Ja tak. Właśnie tym razem. Całe Warszawa wyjeżdżała, bo w Progresji miał się za moment rozpocząć wernisaż wystawy „True Norwegian Black Metal- in concert” uwieńczony koncertem zespołu Order. Na szczęście mój brak punktualności nie okazał się problemem, a uśmiechnięty Anders Odden, nie zważając na późną porę ,zgodził się ze mną porozmawiać. O norweskim metalu, koncertowej setliście, życiu w Satyriconie i przepisie na sernik truskawkowy. Żartuję, o tym ostatnim nie. Zresztą- przeczytajcie sami.


Alicja Sułkowska: Zacznijmy od pytania, którego, szczerze powiedziawszy, nienawidzę, ale podświadomie musiałam je zadać… W jaki sposób doszło do powstania zespołu akurat w takim składzie, w jakim gracie obecnie?
Anders Odden: Najpierw dostałem propozycję dotyczącą powrotu Cadaver, ale tak naprawdę wiedziałem, że nic z tego nie będzie- żaden z nas nie był do tego zbyt entuzjastycznie nastawiony. Pomyślałem więc, dlaczego nie zgromadzić profesjonalistów, z którymi będzie mi się grało naprawdę dobrze oldschoolową muzykę. Pracowałem wtedy akurat nad pewnym projektem filmowym i potrzebowałem do niego soundtracku. Okazało się, że te moje dwa pomysły da się połączyć, bo udało  się zaprosić do wspólnego grania ludzi mających ogromne rozeznanie w interesujących mnie klimatach. Spotkaliśmy się kilka razy, żeby popróbować i stwierdziliśmy, że świetnie się dogadujemy i równie dobrze moglibyśmy założyć zespół i tworzyć nowy materiał. Teraz w Polsce gramy nasz pierwszy koncert- zapowiada się ciekawie.
Stresik (śmiech) ?
Nieee, co ty (śmiech)…
To, jak już powiedziałeś, wasz pierwszy występ. Czy później planujecie grać regularne koncerty?
Zdecydowanie będziemy chcieli grać częściej. Nie „zebraliśmy się do kupy” tylko na potrzeby wystawy, gramy razem nieco dłużej. Najpierw musimy nagrać więcej utworów, żeby w końcu wydać album i, mamy nadzieję, w przyszłym roku wyruszyć w prawdziwą trasę koncertową…

Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Chociaż ostatnio można zauważyć, że oldschoolowa muzyka przeżywa swój renesans- coraz młodsi wykonawcy zaczynają grać jak kapele w latach ‘80. Jak sądzisz, z czego to wynika?
Tak naprawdę wszystko się zmienia, każdy gatunek przeżywa swoje wzloty i upadki. Jest mnóstwo dobrych wydawnictw nagranych 20 albo 30 lat temu, które ludzie cały czas odkrywają na nowo. Tak samo było kiedy ja zaczynałem swoją przygodę z muzyką. Jednak na muzykę Order nie wpłynęła żadna panująca obecnie moda. Po prostu przypomnieliśmy sobie, jak graliśmy w ’87 i przenieśliśmy to w dzisiejsze realia. Piszemy utwory, bazując na naszych inspiracjach, nie szukamy niczego na siłę w innych zespołach.
Czy można zatem w muzyce Order usłyszeć wpływy Mayhem, Cadaver lub innego z waszych zespołów?
Dzisiejszego wieczoru na pewno, nie mieliśmy wystarczającej ilości własnego materiału, nasza setlista składa się z utworów zespołów, w których udzielaliśmy się kilkanaście lat temu.
Tak, widziałam wpis z waszą setlistą- muszę przyznać, że zepsułeś mi kilka dobrych pytań (śmiech)… Dlaczego właśnie akurat te…covery?
Wybacz (śmiech). Właściwie to nie covery, bo autorami większości z tych kawałków są muzycy Order… Chociaż nasz perkusista (Manheim-A.S.) zagra dziś utwory, których nigdy wcześniej nie wykonywał na żywo. Słuchacze będą się mogli zatem przekonać, jak brzmi „Deathcrush” albo „Chainsaw Gutsfuck” w najbardziej pierwotnej wersji. Co prawda Mayhem gra te kawałki niemal na każdym koncercie, ale brzmią one zupełnie inaczej. Poza tym gra teraz u nas więcej muzyków z pierwszego składu Mayhem niż obecnie w samym Mayhem (śmiech)! Poza tym podczas dzisiejszego występu usłyszycie utwory Celtic Frost czy Venom, które wszyscy doskonale znają.
Zatem tutaj nasuwa się pytanie- czym właściwie jest Order, skoro wykluczyliśmy już coverband? Supergrupą?
To dosyć dziwna sprawa, także dla nas. Osobiście nie przepadam za sformułowaniem „supergrupa”, zwłaszcza, że Order wciąż jest zespołem dosyć mocno osadzonym w undergroundzie. W takim środowisku nie ma możliwości, by ktoś stał się naprawdę rozpoznawalny, podobnie jak 20 lat temu, kiedy nie było Facebooka i innych tego typu stron. Mamy więc pewną swobodę, którą jak najlepiej staramy się wykorzystać- dlatego staramy się tworzyć muzykę, która po prostu podoba się nam. Po prostu jakiś czas temu zorientowałem się, że jakiś czas temu stuknęła mi czterdziestka, a ja dalej żyję tą muzyką i chcę ją tworzyć. Całe szczęście, w metalu nie ma ograniczeń wiekowych (śmiech).
Miło to słyszeć! Właściwie widzę przełożenie tej charakterystyki undergroundu na muzykę Order. Mimo, że dosyć aktywnie prowadzicie waszą stronę na Facebooku, w Internecie opublikowaliście bardzo niewiele własnego materiału…
Wiesz, po prostu nie chcieliśmy marnować utworów, wrzucając je tak wszystkie na raz… Poza tym wolimy jeszcze raz wszystko doszlifować niż spieszyć się bez celu, a nie wiem do końca, czy publikowanie wszystkiego w Internecie ma jakiś głębszy sens… W latach ’90 bardzo popularnym zjawiskiem był tape-trading- wtedy jeśli jakaś kaseta zyskiwała popularność, muzycy wiedzieli, że warto wydać album lub, jak to teraz często bywa, wrzucić utwory do Internetu.

Co sądzisz więc o roli tzw. „social mediów” w popularyzowaniu muzyki (nie tylko) metalowej?
Na pewno jest wiele plusów, ale także minusów. Ludzie maja pewien „szacunek” dla tego typu portali i traktują je dokładnie jak czwartą władzę… Zwłaszcza, że te najbardziej znane strony, jak właśnie Facebook, kosztowały cholernie dużo pieniędzy… Mimo to istnieje też coś w rodzaju mody ma poszczególne strony. Największa zaletą bez wątpienia jest łączenie ludzi o podobnych zainteresowaniach, nawet jeśli mieszkają na dwóch różnych końcach świata. Myślę, że do tego właśnie od zawsze dążyło społeczeństwo. Internet to po prostu kolejne narzędzie służące do komunikacji…
Co też zasługuje na uwagę, mimo niszowości muzyki Order, bardzo szybko zdobywacie nowych fanów w różnych krajach. Udzielają się tam osoby z USA, Anglii czy nawet Grecji. To robi wrażenie!
Z pewnością!
Zapewne część tych osób wpadła na wasz profil ze względu na zespoły, w których wcześniej graliście. Nie uznajecie tego za dosyć przykre, że muzyczna przeszłość w Cadaver czy Mayhem wciąż się za wami ciągnie?
W żadnym wypadku! Zawsze trudno jest przykuć czymś uwagę słuchaczy, a my jesteśmy zdania, że jeśli coś podoba się nam, powinno się też spodobać publiczności. Na przykład dzisiaj- mieliśmy występować na głównej scenie, poprosiliśmy jednak o przeniesienie na mniejszą (Noise Stage- A.S.)- wiemy, że przyjdzie sporo ludzi, nie będzie to jednak jakaś kosmiczna liczba.  Dopóki fani będą dobrze się bawić, my będziemy dawać z siebie wszystko! Mamy nadzieję, że po dzisiejszym występie ludzie będą chcieli więcej (śmiech)!
Przeniesienie występu na Noise Stage było chyba dobrym pomysłem- atmosfera w mniejszych pomieszczeniach zawsze jest lepsza i bardziej się udziela…
Tak, głównie tym się kierowaliśmy…
A tak z innej beczki- muzyka Order osadzona jest w bardziej oldschoolowych klimatach… A Ty oprócz Cadaver i innych tego typu grup udzielasz się również w Satyriconie, który ostatnio gra zupełnie inną muzykę. Czy takie balansowanie między gatunkami nie jest dla Ciebie problemem? 
Szczerze powiedziawszy, nie ma dla mnie szczególnej różnicy. Satyricon wywodzi się z tego samego podziemia, co inne zespoły, więc bardzo dobrze gra się nam razem. W tym momencie jestem też z managementu- można powiedzieć, że to takie moje w pełni profesjonalne zajęcie. Order jest jakby tego przeciwieństwem- to dla nas sposób na spędzanie wolnego czasu, nie musimy grać, żeby przeżyć.
Masz jakąś inną pracę czy jesteś w stanie wyżyć z muzyki?
Nie, w tym momencie nie mam innego zajęcia…
Trudno było dojść do etapu, w którym granie może stać się źródłem utrzymania?
Bardzo- to naprawdę długa droga pełna ciężkiej pracy i rozczarowań. Zawsze jednak pojawiały się sukcesy dające nadzieję i właśnie dzięki temu nie przejmowaliśmy się niepowodzeniami.
A teraz planujecie wydać nowy album- macie już na oku jakąś wytwórnię?
Nie, nawet o tym za bardzo nie myślałem. Najważniejsze dla nas to robić to, co uważamy za dobre- mam własną wytwórnię wydającą pliki w przestrzeni wirtualnej. Nie potrzebujemy więc typowej opieki, kiedy to wytwórnia musiałby wszystko za nas zaplanować- nasz wybór jest chyba lepszy, biorąc pod uwagę niszowość wykonywanej przez nas muzyki. W pierwszej kolejności chcemy stworzyć płytę o pewnych walorach artystycznych, które spełnią nasze oczekiwania. Nie chcemy, żeby było to jakieś rozdmuchane przedsięwzięcie- ma być po prostu fajne. Jeśli zmieniłoby się to w coś większego, byłbym naprawdę zdziwiony (śmiech)…
Wszystko się może zdarzyć (śmiech). Na koniec powiedz mi- co było najpierw- pomysł na wystawę czy występ Order?
Pierwszy był pomysł wystawy. Zaczęliśmy rozmawiać z ludźmi, którzy się tym zajmowali i kiedy okazało się, że chcą to zrobić w klubie, postanowiliśmy działać. Tak po raz pierwszy spotkaliśmy się z kobietą, której mąż jest promotorem i przy okazji wielkim fanem muzyki metalowej. To właśnie on wpadł na pomysł połączenia wystawy z naszym pierwszym koncertem i zorientował się, że to naprawdę dobre połączenie. Także w Norwegii przypadł ludziom do gustu- w ten sposób mamy opłacony hotel, przejazd i tak dalej…
Zatem czy warto promować norweska muzykę na szerszą skalę?
Tak, myślę, że pokazanie innym naszej kultury jest bardzo ważne dla Norwegii, a przy okazji dla mnie. To niesamowite, że kilka zespołów, którymi zafascynowałem się, gdy miałem 11 lat, przerodziło się w coś większego, o czym niemal każdy słyszał. Nigdy nie potrafiłbym wyobrazić sobie siebie jako „ambasadora black metalu” (Anders jest także gospodarzem Konferencji Metalowej podczas festiwalu „Inferno”- A.S.)- to dziwne uczucie, ale przy okazji bardzo miłe…
To robi wrażenie! Myślę, że to już wszystko- dzięki za możliwość rozmowy i życzę powodzenia!
Dzięki!


[ARTYKUŁ OPUBLIKOWANY RÓWNIEŻ W 7GATES]

Komentarze

Popularne posty