/RECENZJA/: TRESPASS, FOOTPRINTS IN THE ROCK (2018)

Zespół: Trespass
Album: Footprints in the Rock
Rok: 2018
Line-Up: Mark Sutcliffe - gitara i wokal, Jason Roberts - perkusja, Danny B - bas, Joe Fawcett - gitara
Dyskografia (wybór): The Works (1992)Head (1993), Trespass (2015), Footprints in the Rock (2018)




Z Trespass jest trochę jak z kolejnymi filmami o Parku Jurajskim. Choć można o nim zapomnieć, to ten istniejący od lat 80. brytyjski zespół heavy metalowy co jakiś czas przypomina o sobie ze zdwojoną siłą. Po wyjątkowo ciepło przyjmowanych singlach, kompilacji „The Works” i dwóch płytach, Trespass przybywa z trzecim albumem długogrającym – „Footprints in the Rock”.
Paradoksalnie, największą zaletą nowego Trespass jest to, że płyta w przytłaczającej większości nie zaskakuje. Już jednak pierwszy na krążku „Momentum”, pokazując jak najbardziej klasyczne oblicze zespołu, udowadnia, że będzie dobrze. I to naprawdę. Bo świetne riffy i melodie („Be Brave” z hardrockowym sznytem czy tytułowe „Footprints in the Rock”) to dopiero przedsmak tego, co oferuje Trespass. Słuchacz otrzymuje bowiem dokładnie to, czego mógłby się spodziewać po tak długowiecznych kapelach z nurtu NWOBHM. Kompozycje nie tylko muzycznie, ale także tekstowo osadzone są głęboko w tradycjach gatunku, momentami przywodzącymi na myśl utwory Pegasusa z wysokości „Wings of Destiny” (chwytliwe „Dragons in the Mist”), kiedy indziej

uderzające w cięższe metalowe brzmienie („The Green Man”, „Beowulf and Grendel” czy „Prometheus” – dodatkowy plus ode mnie za różne baśniowo-mitologiczne wstawki!). Na płycie nie brakuje jednak i spokojniejszych akcentów w postaci krótkiego jak na realia zespołu „Music of the Waves”, nie tylko sympatycznego i wyciszającego utworu samego w sobie, ale i zmyślnie przedzielającego utwory z największym kopem. Ciekawie ma się również sprawa z „The Green Man”, kawałkiem najdłuższym i zarazem najbardziej zagadkowym – momentami bardziej melodyjny, kiedy indziej uciekający w regiony cięższego grania, nie pozostaje w tyle w porównaniu z innymi utworami. Wisienką na torcie jest dodatkowo rewelacyjne zakończenie płyty w postaci „Little Star” nawiązujące do bardziej staromodnego grania, co nie przeszkodziło jednak zespołowi w podaniu tego utworu w naprawdę zgrabny i przekonujący sposób.
Jeżeli chcecie się więc przekonać, że w Wielkiej Brytanii działo się ostatnio coś więcej niż Brexit i zaręczyny księcia Harry’ego (też z trudem to zniosłam), możecie śmiało zapoznać się z twórczością Trespass, która nie bez powodu rozciąga się na całe dekady, za każdym razem jednak zwracając na siebie uwagę szerszej publiczności. Poziom i jakość brzmienia, które zespół prezentuje na „Footprints in the Rock” mówi sam za siebie.



Summary: „Footprints in the Rock” proves that the NWOBHM isn’t old yet and that it’s still possible to create music full of fire and energy as if it has been over thirty years ago. With catchy and melodic songs, the compositions such as “Little Star”, “Dragons in the Mist” or the title track are not only a fantastic hit-candidates, but also worthy addition to the whole genre.



Ocena: 4/5

Trespass w sieci: Facebook i oficjalna strona
Music Matters na Facebooku i Instagramie

Komentarze

Popularne posty